II K 630/14 - wyrok z uzasadnieniem Sąd Rejonowy w Piotrkowie Trybunalskim z 2015-10-14

Sygn. akt II K 630/14

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 14 października 2015 r.

Sąd Rejonowy w Piotrkowie Trybunalskim w II Wydziale Karnym w składzie:

Przewodniczący Sędzia SR Renata Folkman

Protokolant Joanna Kotala, Witold Wojtak, Jolanta Pachulska

w obecności Prokuratora Agnieszki Kopera–Drużdż, Beaty Wojciechowskiej, Tomasza Retyka, Adama Zarzyckiego

po rozpoznaniu dnia 9 grudnia 2014 r., 29 stycznia 2015 r., 30 marca 2015 r., 11 maja 2015 r., 26 czerwca 2015 r., 08 września 2015 r., 08 października 2015 r. na rozprawie sprawy

E. P.

urodzonej dnia (...)

w T.

córki E. i T. z domu A.

oskarżonej o to, że:

w czerwcu 2009 r. w miejscowości H. w N., mając upoważnienie do konta bankowego nr (...) w banku (...) (...)e należącym do M. M. (1), podjęła i przywłaszczyła pieniądze pochodzące z rozliczenia podatkowego za 2008 r. podatnika M. M. (1) naliczonym przez Urząd Podatkowy w H., w kwocie 32 670 koron (...) co stanowi 19 602 zł czym działała na szkodę M. M. (1),

tj. o czyn z art. 284 § 2 kk

orzeka

1.  oskarżoną E. P. uznaje za winną popełnienia zarzucanego jej czynu i za to na podstawie art. 284 § 2 kk w zw. z art. 58 § 3 kk w zw. z art. 4 § 1 kk wymierza jej karę grzywny w ilości 100 (stu) stawek dziennych po 50 (pięćdziesiąt) złotych stawka;

2.  na podstawie art. 69 § 1 kk, art. 70 § 1 pkt 2 kk w zw. z art. 4 § 1 kk wykonanie orzeczonej wobec oskarżonej kary grzywny warunkowo zawiesza na okres próby 2 (dwóch) lat;

3.  na podstawie art. 46 § 1 kk w zw.z art. 4 § 1 kk zobowiązuje oskarżoną do naprawienia w całości szkody wyrządzonej przestępstwem i w związku z tym zobowiązuje E. P. do zapłaty na rzecz M. M. (1) kwoty (...) (dziewiętnaście tysięcy sześćset dwa) złote;

4.  zasądza od oskarżonej na rzecz Skarbu Państwa tytułem zwrotu wydatków kwotę 8988,50 (osiem tysięcy dziewięćset osiemdziesiąt osiem 50/100) złotych, natomiast zwalnia oskarżoną z opłaty.

UZASADNIENIE

Sąd ustalił stan faktyczny:

Ojciec M. M. (1) i matka E. P. (T. A.) są rodzeństwem. T. A. od lat zamieszkuje w N.. W N. zamieszkuje też od lat córka T. E. K.P. (wraz z trójką swoich dzieci, a do 2012 roku także i z mężem P. P. (1)).

E. P. pracuje w firmie zajmującej się sprzątaniem.

W lipcu 2007 r., przy pomocy E. P., do N. pojechała M. M. (1) i podjęła tam pracę w tej samej co E.K. firmie. M. M. (1) założyła konto w banku, bo było to obligatoryjne, aby pracodawca mógł przelewać wynagrodzenie za pracę. M. M. (1) udzieliła pełnomocnictwa do swojego konta na rzecz E. P.. M. M. (1) zamieszkała z małżonkami P.. M. M. (1) w N. przebywała i pracowała do maja 2008 r., kiedy to postanowiła wrócić do kraju, gdzie pozostawiła pod opieką swoich rodziców dwoje dzieci.

Na przełomie 2012 i 2013 r. ojciec M. M. (2) M. dowiedział się od P. P. (1), że jego (P. P. (1)) żona – E. P. pobrała w czerwcu 2009 r. z konta M. M. (1) pieniądze, jakie norweski Urząd Skarbowy przelał tytułem zwrotu nadpłaty podatku (za czas, gdy w N. pracowała), w łącznej kwocie 32.670 koron (...). Powiedział, że jest w stanie dosłać dokument ten fakt potwierdzający, co zresztą wykonał.

M. M. (1) tych pieniędzy nigdy nie otrzymała.

Po uzyskaniu tego rodzaju informacji M. M. (1) zatelefonowała do E. P. z pytaniem co stało się z tymi pieniędzmi. E. P. podczas tej rozmowy nie mówiła tak, jak teraz twierdzi, że pieniądze te dała swemu mężowi P. celem, aby przekazał je M. M. (1), kiedy jechał do Polski w 2009 r. latem. Podczas tej rozmowy w pierwszym odruchu zaprzeczała zwrotowi podatku na rzecz M. M. (1) na jej norweskie konto, w końcu powiedziała, że to pracodawca się pomylił i przelał na konto M. M. (1) trzynastą pensję E. P., dlatego ją wypłaciła z tegoż konta, utrzymując że to nie były pieniądze M. M. (1), tylko jej (E. P.). M. M. (1) powiedziała wówczas, że dysponuje dokumentem, z którego wynika, iż Urząd Skarbowy dokonał zwrotu nadpłaty podatku na jej konto, a E. P. kwotę tę z konta M. M. (1) wypłaciła; prosiła by E. P. rozliczyła się z nią z tej kwoty, informując jednocześnie, że jeżeli to nie nastąpi, to zawiadomi organy ścigania. W tej sprawie M. M. (1) próbowała się jeszcze parokrotnie kontaktować z E. P., ale bezskutecznie, wobec tego w końcu zawiadomiła prokuraturę o przywłaszczeniu jej pieniędzy przez E. P..

(dowód: zeznania M. M. (1) – k. 139 v – 142 v, 276 – 277 v,

kserokopie dokumentów – k. 15, 21 – 22,

dokumenty – k. 87, 88, 89)

E. P. urodziła się (...) Jest średniego wykształcenia, rozwiedziona, ma troje dzieci, aktualnie w wieku 6, 13 i 18 lat. Nie była karana. (k. 274 v, 35)

E. P. nie przyznała się do popełnienia zarzucanego czynu. W dochodzeniu wyjaśniła, że pieniądze z nadpłaty podatku wpłynęły z Urzędu Skarbowego na konto M. M. (1) z końcem czerwca 2009 r. Powiedziała, że wtedy przekazała M. M. (1) informację o wpływie tej kwoty na jej konto, po czym całą tę kwotę przelała na swoje konto, z którego dokonała wypłaty w dwóch ratach, w dniu 10.08.2009 r. i w dniu 03.09.2009 r., w sumie wypłaciła 20.000 koron (...), resztę dołożyła z gotówki, jaką miała, łącznie była kwota 32.670 koron (...), czyli dokładnie tyle ile Urząd Skarbowy przelał na konto M. M. (1), po czym pieniądze te dała swemu mężowi P. P. (1), który jechał do kraju celem ich przekazania M. M. (1). Powiedziała, że uważa, iż P. P. (1) przekazał te pieniądze M. M. (1), bo ta dotąd nic nie mówiła, że ich nie otrzymała. Dodała też, że uważa, iż P. P. (1), czyli jej były mąż, z którym jest bardzo skonfliktowana, aktualnie celowo nastawia M. M. (1) przeciwko niej i namawia do składania zawiadomień do organów ścigania. (k. 38 v)

Na rozprawie wyjaśniła, że M. M. (1) przebywała i pracowała w N. od około lipca 2007 r. do 12 maja 2008 r. Powiedziała, że konto bankowe M. M. (1) otwierała zaraz po przyjeździe do N. (jego posiadanie było konieczne do tego, by pracodawca mógł przelewać wynagrodzenie), konto zakładała z jej (E. P.) matką – T. A., która zna język (...) (bo w N. mieszka od lat). Powiedziała też, że M. M. (1) przed wyjazdem (z N.) udzieliła jej (E. P.) upoważnienia do swojego konta. Przyznała, że pieniądze pobrała z konta M. M. (1), ale następnie przekazała je swojemu – obecnie byłemu już – mężowi P. P. (1), który jechał do kraju samochodem i miał je przekazać M. M. (1). Powiedziała, że ona sama z dniem 01.05.2009 r. zakończyła urlop macierzyński, zatem nie mogła już w tamtym roku wziąć urlopu, dlatego postanowiła pieniądze dla M. M. (1) podać przez męża; dodała też „dla mnie to logiczne, że jak się mieszka z mężem pod jednym dachem, to się nie bierze od niego pokwitowania”. Wyjaśniła też, że ona osobiście nigdy nie wozi pieniędzy w kieszeni, tylko ma kartę wydaną przez bank i za pomocą tej karty wybiera pieniądze ze swojego konta, albo kartą płaci w banku (obrońca dodał, że z tego co wie w takich wypadkach bank przewalotowuje po kursie mało opłacalnym dla klienta); natomiast M. M. (1) nigdy takiej karty nie chciała mieć, bo to kosztuje około 300 – 400 koron (...) rocznie. Dodała też, że jej matka (czyli T. A., która jest ciotką M. M. (1)) złożyła w N. doniesienie o tym, że M. M. (1), będąc przez prawie rok w N., wyłudziła około 10.000 koron (...) dodatku rodzinnego, który należy się w wysokości około 1.000 koron (...) miesięcznie dla osób zamieszkujących samotnie, z dziećmi, ale bez partnera; podczas gdy M. M. (1) miała wówczas formalnie ze swoim mężem rozwód, ale faktycznie nadal byli razem, co powodowało, iż zasiłek ten nie należał jej się, dlatego aktualnie T. A. złożyła w tej sprawie zawiadomienie.

Dodała, że mąż zawsze straszył ją i groził śmiercią, wystąpiła w N. w listopadzie – grudniu 2012 r. o separację, którą orzeczono w dniu 31.01.2013 r. Natomiast o rozwód wystąpiła w marcu 2013 r. i polski sąd orzekł go w dniu 10.12.2013 r. Powiedziała, że w 2011 r. kupiła w N. dom na kredyt, w co włożyła wszystkie swoje oszczędności, bo musiała mieć 20 % wkładu własnego, po czym w sprawie o podział majątku mąż „połowę tego domu wyłudził, choć grosza nie dołożył i nic przy tym nie robił”. Powiedziała, że przez granicę można wozić do 25.000 koron (...), ale P. P. (1) woził większe kwoty, jakie uzyskiwał z nielegalnego handlu papierosami i narkotykami. Powiedziała też, że M. M. (1) błagała ją o pomoc i załatwienie pracy, mówiąc, że nie ma w kraju z czego żyć, bo mąż zamieszkał z inną kobietą, więc wzięła w pracy pożyczkę, kupiła jej bilet i ściągnęła do N., gdzie załatwiła pracę, w zamian za co potem M. M. (1) miała romans z jej mężem, a podejrzewa, że miała i relacje intymne z jego kolegami. Powiedziała, że pieniądze dla M. M. (1) przekazała swojemu mężowi z początkiem jesieni 2009 r., natomiast M. M. (1) zadzwoniła do niej w sprawie tych pieniędzy w okolicach przełomu 2012/2013 r., czyli dopiero wtedy kiedy zaczęły być ekstremalnie złe relacje pomiędzy nią, a jej mężem, to jest, gdy wystąpiła o separację i potem rozwód, na co P. P. (1) się nie godził. Dodała, że gdy pytała męża po powrocie z Polski czy przekazał M. M. (1) pieniądze, to – przy użyciu wulgarnych i agresywnych słów – zaprzeczył i jeszcze zakazał cokolwiek M. M. (1) mówić, grożąc przy tym. Powiedziała też, że nic w tej sprawie nie mówiła M. M. (1), bo bała się P. P. (1), który ma psychozę paranoidalną i zaburzenia osobowości, co jest potwierdzone raportem psychologa, dlatego aktualnie ma zakaz zbliżania się do dzieci. Dodała, że według niej pieniądze wziął P. P. (1) wspólnie z M. M. (1). Powiedziała, że jej mąż – po wyjeździe M. M. (1) – zaczął twierdzić, że źle się dzieje w ich małżeństwie. Co do rozmowy telefonicznej z M. M. (1) na temat pieniędzy, to powiedziała, że nie pamięta czy wówczas przeczyła, że wie cokolwiek o pieniądzach. (k. 274 v – 276 v)

M. M. (1) zeznała, że dopiero w grudniu 2013 r. jej ojciec M. A. (1), niejako przypadkowo dowiedział się od męża E. P., P. P. (1) o tym, że Urząd Skarbowy w N., w 2009 r. przelał nadpłatę podatku uiszczonego przez M. M. (1) za okres, gdy tam pracowała, to jest za 2008 r. Nadpłata miała zostać przelana – wedle relacji P. P. (1) – na konto M. M. (1), ale podjąć z konta i zabrać ją miała posiadająca upoważnienie do tego konta E. P.. Dodała, że w późniejszym terminie P. P. (1) przesłał jej ojcu M. A. (1) dokument bankowy świadczący o przelaniu na konto M. M. (1) w 2009 r. kwoty 32.670 koron (...) (tytułem nadpłaty podatku) i wypłacenia tejże kwoty przez E. P.. Dalej zeznała, że gdy tylko dotarły do niej te informacje, to zatelefonowała do E. P. z zapytaniem w tym zakresie, na co E. P. w pierwszym odruchu wszystkiemu zaprzeczyła, ale gdy M. M. (1) powiedziała, że ma dokumenty bankowe na potwierdzenie wpływu pieniędzy na jej konto, a następnie ich wypłaty z tegoż konta przez E. K., to wówczas E. P. powiedziała, że pieniądze, które rzeczywiście wpłynęły na konto M. M. (1) w N., nie były przeznaczone dla M. M. (1), tylko dla E. P., bo pracodawca się pomylił i przelał wypłatę (trzynastkę) E. P. na konto M. M. (1); nie twierdziła wówczas nic takiego, że przekazała pieniądze przez męża. Dalej zeznała, że E. P. nie chciała już na ten temat więcej rozmawiać, kiedy do niej próbowała dodzwonić się, to nie odbierała, w końcu więc napisała do niej sms – a, aby zwróciła pieniądze, na co otrzymała niesympatyczną odpowiedź zawierającą zarzuty, że kiedy (M. M. (1)) przebywała w N., to mieszkała u E. P., która załatwiła jej pracę, kupiła bilet, załatwiła świadczenia rodzinne. Zeznała, że po tym sms – ie jeszcze raz napisała do E. P., aby dobrowolnie oddała jej pieniądze, bo pomoc na jaką się powołuje nie uprawniała do ich przywłaszczenia, zwłaszcza, że za pomoc – jaką faktycznie od niej otrzymała – zwróciła pieniądze i podziękowała; poinformowała jednocześnie, że jeżeli nie otrzyma zwrotu pieniędzy, to zawiadomi prokuraturę. Dodała, że z P. P. (1) nie chce aktualnie utrzymywać kontaktów, bo uważa, że skoro w 2009 r. był on jeszcze w dobrych relacjach ze swoją (wówczas jeszcze) żoną E. P., to musiał już wówczas wiedzieć o tym zwrocie podatku i podjęciu tychże pieniędzy przez E. P., o czym powiedział jej ojcu (M. A. (1)) dopiero kiedy się skonfliktował i rozwiódł z żoną, tym samym – w pewnym sensie – miała pretensje do P. P. (1) o ten koniunkturalizm. Powiedziała też, że ma wrażenie, iż nigdy by się nie dowiedziała o tych pieniądzach, gdyby nie to, że małżonkowie P. poróżnili się i P. P. (1) „wywlókł” tę sprawę swej żonie, żeby jej dopiec. Powiedziała też, że E. P. nie miała powodu przekazywać pieniędzy przez męża, bo – zanim zaczęli się rozwodzić - zazwyczaj oboje razem przyjeżdżali do kraju, więc nie było przeszkody, aby te pieniądze osobiście jej przywiozła. Ponadto dodała, że E. P. nie mogła przekazać tych pieniędzy swojemu mężowi P. P. (1) celem ich dalszego przekazania na rzecz M. M. (1), bo – do 2013 r. - obie pozostawały w dobrych relacjach (właśnie dokąd M. M. (1) nie dowiedziała się o przywłaszczeniu jej pieniędzy), były w bieżącym w zasadzie w kontakcie telefonicznym, ale nigdy E. P. nic nie wspominała na ten temat, w szczególności nie upewniała się telefonicznie, sms – owo, czy też za pośrednictwem innych członków rodziny, którzy krążyli między N. i Polską, czy pieniądze dotarły do adresatki; nic nikomu na temat tych pieniędzy nie wspominała. Przeciwnie, kiedy przyjechała do kraju matka E. P., która na stałe także zamieszkuje w N., to zapewniała matkę M. M. (1), że – skoro M. M. (1) – wyjechała z N. przed końcem roku i dość nagle, to zwrot podatku jej się nie należał. Dodała, że do 2013 r. (do powzięcia informacji i dokumentów od P. P. (1)) ufała E. P., nie kontrolowała jej, przyjmowała za prawdziwe wszystko, co jej powiedziała, zwłaszcza, że osobiście nie znała języków obcych; a E. P. pomagała je we wszystkim, faktycznie załatwiła pracę w tej samej firmie sprzątającej , w której sam pracowała, a wcześniej pracowała tam jej (E. P.) matka; pomogła założyć w banku w N. konto, co było wymagane do przelewania pensji i w dodatku przyjęła pod swój dach. Powiedziała, że wówczas uważała, iż E. K. robi to w ramach rodzinnej pomocy, a teraz widzi, że chciała na niej zarobić. Zeznała, że jak chodzi o zwrot podatku, to nie była pewna czy jej będzie przysługiwał, przyjmowała, że jeżeli tak, to E. P. się z nią skontaktuje. Dodała, że kiedy pracowała w N., to sama woziła zarobione pieniądze w gotówce przez granicę, aby nie tracić na przelewach i nie myślała wówczas o ewentualnych zagrożeniach z tym związanych. Powiedziała też, że aktualnie (w toku tej sprawy) E. P. próbowała ją zdyskredytować, wysyłając do jej rodziców sms – y z zarzutami, że gdy przebywała w N., to trudniła się prostytucją, a P. P. (1) był jej „alfonsem” i pobił ją, bo nie chciała oddać „utargu”; prawda jest zaś taka, że w okresie, gdy zdecydowała się wyjechać zarobkowo do N., była po rozwodzie, miała na utrzymaniu i wychowaniu dwójkę dzieci, w kraju pracowała w barze za najniższą krajową, a „E. kusiła zarobkami”, więc pojechała i faktycznie okazało się, że w N. zarabiała w granicach 10.000 zł miesięcznie netto, z tym że stawka była godzinowa, więc pracowała rzeczywiście bardzo dużo, ale i bardzo dużo (w przeliczeniu na złotówki) zarabiała. Powiedziała, że kiedy pracowała w N., to mieszkała u oskarżonej, która wówczas była jeszcze ze swoim mężem, choć ich relacje bywały różne, dla przykładu opisała jedno zajście, kiedy P. P. (1) gotował obiad i kupił żonie w prezencie dres, na co E. P. zareagowała wyrzucając obiad do śmieci, a dres do toalety i mówiąc przy tym, że w czymś takim chodzić nie będzie, po czym mąż chwycił ją za głowę, którą włożył jej do tej toalety; powiedziała że wówczas rozdzielała małżonków, to jeszcze ją za gardło przydusił P. P. (1). Powiedziała, że wówczas małżonkowie P. często się kłócili, ale jeszcze się nie rozwodzili, choć E. P. podejrzewała swego męża o romanse z różnymi kobietami i nawet obie (E. P. i M. M. (1)) jeździły za nim samochodem i go śledziły. Reasumując, stwierdziła, że choć relacje małżonków w tym okresie bywały burzliwe, to jednak wówczas nie rozwodzili się i byli razem. (k. 139 v – 142v)

W ustosunkowaniu do wyjaśnień E. P. powiedziała, że propozycja jej przyjazdu do N. wyszła od E. P., powtórzyła że ufała kuzynce we wszystkim i była jej wdzięczna za pomoc dokąd nie wyszła kwestia zwrotu podatku, wobec czego E. P. miała zmieniające się koncepcje, bo na początku przeczyła w ogóle wpływowi tych środków na konto M. M. (1) w N., potem mówiła, że pracodawca się pomylił i jej trzynastkę przelał na konto M. M. (1), a w końcu zaczęła mówić, że pieniądze przekazała P. P. (1) celem, aby jej oddał w Polsce M. M. (1). Powtórzyła, że konto zakładała nie z matką E. P., tylko z nią samą, dodała, że nic jej E. P. nie powiedziała o żadnej karcie bankomatowej, dzięki której mogłaby pieniądze ze swego norweskiego konta wypłacać za granicą, miała tylko kartę do bankomatu umożliwiającą wypłatę pieniędzy tylko na miejscu w N.. Dodała, że sama nie dopytywała o inne karty, choć biorąc pod uwagę, że nie znała żadnego języka obcego jadąc do N., to możliwości w tym zakresie miała ograniczone, a wręcz żadne, dlatego właśnie ufała bezgranicznie kuzynce i opierała się na pozyskanych od niej informacjach. Powiedziała, że owszem kuzynka kupiła jej bilet, ale z pierwszej wypłaty zwróciła jej za to pieniądze, podobnie jak zwróciła pieniądze za resztę pomocy, na co jeszcze E. P. mówiła, że ma wyrzuty, iż pieniądze te przyjmuje, bo to M. M. (1) powinna zawieźć swoim dzieciom. Dodała, że brak jej słów, aby odnieść się do tego steku oszczerstw, jakie na jej temat przedstawiła na rozprawie E. P., w szczególności na temat jej relacji intymnych z P. P. (1) i innymi mężczyznami, jak i na to, co aktualnie E. P. wymyśla, aby uwolnić się od zarzutu zagarnięcia jej (M. M. (1)) pieniędzy ze zwrotu podatku. Dodała, że o ile wyjeżdżając z N. i rozliczając się za wszystko z E. P. usłyszała od niej, że ma wyrzuty, iż pieniądze od niej przyjmuje, o tyle, kiedy zatelefonowała do kuzynki - dowiedziawszy się o przelaniu przez Urząd Skarbowy na jej konto nadpłaty podatku – to usłyszała od niej stek wyzwisk, które sprowadzały się do tego, że ośmiela się upomnieć o swoje pieniądze, podczas gdy E. P. pomogła jej podczas pobytu w N. i nie domagała się za to zapłaty. Powiedziała, że kiedy była w N. dzieci E. i P. P. (1) przebywały u matki E., zaś ona mieszkała z małżonkami P.. Dodała, że przed wyjazdem do N. rozstała się z mężem i wzięli rozwód, ale po powrocie ponownie się związali. Na zakończenie powiedziała, że aktualnie nie wierzy żadnemu z (byłych już) małżonków P., bo jedyne co jest pewne to, że E. P. pieniądze te wypłaciła, a M. M. (1) pieniędzy tych nie otrzymała; w tej chwili nie ma natomiast pewności które z małżonków, być może oboje w porozumieniu, pieniądze te zabrali, a teraz kiedy się poróżnili i rozwiedli, to przerzucają się odpowiedzialnością, aby tylko żadne pieniędzy tych M. M. (1) oddać nie musiało. (k.276 – 277 v)

P. P. (1) zeznał, że relacje pomiędzy nim i żoną popsuły się, gdy wyjechała M. M. (1), bo on wówczas z czasem zachorował na nowotwór. Ponieważ miał podejrzenia, że żona zdradza go, to włożył podsłuch do zabawki dzieci i między innymi podsłuchał rozmowę swej żony i jej matki, z której wynikało, w szczególności, iż M. M. (1) otrzymała zwrot podatku, które to pieniądze zabrała jego żona. Powiedział, że udał się następnie do Urzędu Skarbowego (w N.), gdzie otrzymał wydruk dokumentów podatkowych M. M. (1). Będąc w Polsce, gdzie przyjeżdżał się leczyć, bo jest taniej, spotkał ojca M. M. (1), któremu o wszystkim opowiedział, a potem przesłał mu te dokumenty podatkowe. (k. 144 i v)

T. A. (matka E. P.) zeznała, że po przyjeździe do N. M. M. (1) osobiście była z nią w banku, gdzie M. M. (1) założyła konto, wówczas pracownica banku pouczyła, że po trzech miesiącach regularnych wpływów na konto można odebrać kartę V., za co jednak jest opłata 300 koron rocznie, a M. M. (1) powiedziała, że w takim wypadku karty nie chce, bo nie będzie ponosić dodatkowych kosztów. Dalej zeznała, że gdyby M. M. (1) wzięła tę kartę, to tej sprawy by nie było, bo sama, będąc w Polsce, wypłaciłaby pieniądze ze zwrotu podatku ze swojego norweskiego konta. Dodała, że jej córka (czyli E. P.) w jej (T. A.) obecności i w obecności jej (nieżyjącego już) męża oraz swojego (wówczas) 15 – letniego syna O., w czerwcu 2009 r. (bo Urząd Skarbowy zawsze dokonuje zwrotu nadpłaty po zakończeniu roku podatkowego, do końca czerwca kolejnego roku) przekazała P. P. (1) pieniądze, jakie pobrała z konta M. M. (1) ze zwrotu nadpłaty podatku; pieniądze te P. P. (1) miał przekazać M. M. (1). Powiedziała, że przekazanie tych pieniędzy nastąpiło w domu, jaki wówczas zajmowała ze swoim mężem, dom ten po śmierci męża (co nastąpiło w 2011 r.) został sprzedany i kupiła go na kredyt jej córka. Dodała, że do śmierci męża ona z mężem zamieszkiwała w domu męża, a córka mieszkała w innym domu, od śmierci męża obie zamieszkały w jednym domu, który teraz należy do córki. Dodała, że każdy ma swój login i może sprawdzać na stronie internetowej Urzędu Skarbowego stan zwrotu nadpłaty własnego podatku, trzeba tylko się zalogować , wpisać swoje dane i login, można to zrobić w języku angielskim, niekoniecznie norweskim. (k. 278 - 279)

J. P. (2) (matka P. P. (1)) zeznała, że od syna dowiedziała się, iż E. P. zabrała pieniądze, jakie należały się M. M. (1), a powiedziała, że zabrał je P. P. (1). (. 144 v – 145)

M. A. (2) (matka M. M. (1)) zeznała, że jej córka pojechała pracować do N., po czym przyjechały do Polski E. P. i jej matka T. A., które powiedziały, że szkoda, iż M. przed wyjazdem nie podpisała jakichś tam dokumentów, bo otrzymałaby zwrot podatku, a tak to zwrotu nie ma. Dalej zeznała, iż przekazała tę rozmowę swojej córce i na tym sprawa na tamtym etapie się skończyła, ale po jakimś czasie zatelefonował do jej męża P. P. (1) z informacją, że M. (ich córka) otrzymała w N. zwrot podatku. Zeznała, iż powiedziała wówczas swemu mężowi, iż wierzyć jej się w to nie chce i dokąd nie zobaczy dokumentów, nie ma o czym mówić, po czym P. P. (1) przysłał dokument bankowy, a wtedy M. M. (1) zatelefonowała do E. P., od której usłyszała, że pieniądze te nie należą się M. M. (1), tylko należą się E. P., bo to pracodawca się pomylił i przelał zamiast na konto E. P., to na konto M. M. (1). Zeznała, że potem rozmawiali z P. A., który powiedział, że jemu E. P. powiedziała, iż pieniądze dla M. M. (1) przekazała swemu mężowi P. P. (1), który miał je oddać M. M. (1) i dodał, że on osobiście wierzy E. P.. (k.145 i v)

M. A. (1) (ojciec M. M. (1)) zeznał, że jego córka M. M. (1) pracowała w N. i okazało się po czasie, że otrzymała zwrot podatku ponad 30.000 koron, jakie wzięła E. P. i nic o tym nie powiedziała, a będąc w kraju wręcz zapierała się, że żadnego zwrotu nie było. Dodał, że matka E. P.T. A., to jego rodzona siostra, od której doznał w życiu wiele przykrości i w tym wypadku wierzy bardziej P. P. (1), niż własnej siostrze i jej córce, zwłaszcza że wersja o tym, iż E. P. przekazała pieniądze P. P. (1) pojawiła się dopiero, gdy zaczęli się rozwodzić; wcześniej E. P. zapierała się, że M. M. (1) nie otrzymała żadnego zwrotu podatku. Powiedział też, że jego córka M., kiedy wyjechała do N., to potem wielokrotnie telefonowała, że nie może tam wytrzymać z powodu złej atmosfery nie w pracy lecz w domu. (k. 145 v – 146)

P. A. zeznał, że w 2009 r. P. P. (1) chwalił mu się jakie to relacje intymne wiązały go z M. M. (1), mówił też, że otrzymał pieniądze od swojej ówczesnej żony, a przeznaczone dla M. M. (1), ale ich nigdy adresatce nie przekazał – na co po tych słowach P. P. (1) zapytał go czy się mnie boi tak postąpić i zabrać nie swoje pieniądze, w odpowiedzi usłyszał od P. P. (1): „wujo, ona (czyli M. M. (1)) jest taka głupiutka (…), to jest blondynka”. Powiedział też, że pomimo iż wiedział o tym nic nie mówił ani M. M. (1), ani jej rodzicom, bo „nie miał zamiaru mieszać w stosunkach rodzinnych”. (k. 146 v - 147)

A. S. siostra M. M. (1) (zeznała, że T. A. mówiła do niej, że szkoda, iż M. M. (1) wyjechała wcześniej z N., bo przez to nie należy jej się zwrot podatku. (k. 347 v - 348)

M. M. (4) (siostra stryjeczna M. M. (1)) zeznała, że w wakacje 2007 r. razem z M. M. (1) wyjechała do N., z tym że po wakacjach wróciła, a M. M. (1) podjęła tam pracę w tej samej firmie, w której pracowała E. P., zresztą właśnie z pomocą E. P.. Dalej zeznała, iż M. M. (1) zamieszkała wówczas u E. P., a ponieważ nie znała żadnego języka obcego to wszelkie sprawy urzędowe pomagali jej załatwiać E., a niekiedy mąż T. A. R. S.. Konto M. M. (1) założyła z pomocą T. A., a pełnomocnikiem uczyniła E. P.. M. M. (4) zeznała, że jeszcze raz pojechała do N., a mianowicie w wakacje 2009 r. Za każdym razem należał jej się zwrot podatku, co następowało w roku następnym w czerwcu; powiedziała że pełnomocnikiem do swego konta uczyniła E. P., która pobrała z banku pieniądze zwrócone przez Urząd Skarbowy i przywiozła je do Polski, gdzie przekazała je M. A. (3). Powiedziała, że od E. P. wie, iż podobnie postąpiła ze zwrotem podatku M. M. (1), to znaczy pobrała go z banku, ale następnie przekazała P. P. (1), który miał te pieniądze przekazać M. M. (1), ale zatrzymał je dla siebie. Dodała, że kiedy w wakacje 2007 r. przyjechała do N. stosunki pomiędzy E. i P. P. (1) były złe, pozostawali w konflikcie, potem jak wyjeżdżała po wakacjach, to już się pogodzili. Zeznała, że aktualnie ma złe relacje z P. P. (1), bo był on inicjatorem przeszukania w mieszkaniu, jakie ona zajmuje wspólnie ze swym ojcem, bo powiedział policji, że w ich mieszkaniu znajdują się przedmioty jemu skradzione. Powiedziała też, ze podejrzewa P. P. (1) o włamanie do jej mieszkania. Zeznała, iż uważa E. P. za osobę godną zaufania, czego najlepszym dowodem jest, że jej własne pieniądze, jakie przewoziła osobiście E. P. jednak dotarły. Powiedziała, że P. P. (1) parokrotnie składał jej propozycje małżeństw za pieniądze z jego kolegami, jeden z K., drugi m., którzy przebywali w N. nielegalnie i ożenek dawałby im prawo zalegalizowania tam pobytu, oświadczyła, że jej osobiście P. P. (1) proponował 20.000 koron za takie małżeństwo, dlatego uważa, iż analogiczne propozycje miała M. M. (1), która zresztą korzystała też w N. z usług biura matrymonialnego, a wie to stąd, że przychodziła z tymi listami do T. A., u której M. M. (4) mieszkała, w celu ich tłumaczenia. Zeznała, że P. P. (1) groził żonie, aby nic M. M. (1) nie mówiła o pieniądzach ze zwrotu podatku. (k. 387 v - 391)

Sąd ocenił i zważył co następuje:

W sprawie tej aktualnie niesporne jest, że E. P. pobrała z konta M. M. (1) pieniądze w kwocie 32.670 koron (...), jakie norweski Urząd Podatkowy przelał w czerwcu 2009 r. na konto M. M. (1). Nikt tego aktualnie nie kwestionuje. Rozbieżność pojawia się dopiero na etapie co dalej stało się z tymi pieniądzmi, bo ze słów oskarżonej wynika, że pieniądze przekazała swemu (aktualnie byłemu) mężowi, czemu przeczy z kolei P. P. (1). Dla sądu rejonowego niewiarygodni są oboje małżonkowie P.. Taki też ich odbiór ma i pokrzywdzona w sprawie M. M. (1). Nie chodzi jednak o przekonanie pokrzywdzonej lecz o logikę. W tej bowiem sprawie, gdzie (aktualnie byli już) małżonkowie P. przerzucają się odpowiedzialnością za pieniądze ze zwrotu podatku M. M. (1), a świadkowie opowiadają się po stronie jednego lub drugiego z nich, w zależności od tego czyją stronę w tym konflikcie trzymają, sąd dokonał oceny dowodów ze źródeł osobowych przez pryzmat logiki.

M., E. P. od początku konsekwentnie wyjaśniała, że pieniądze przekazała swemu mężowi, ale składając pierwsze wyjaśnienia w dochodzeniu w tej sprawie stwierdziła, że (w 2009 r.) roku powiedziała M. M. (1), iż był ten zwrot („Ja przekazałam M. M. (1) informację o tym, że otrzymała zwrot podatku z (...) k. 38 v). Na rozprawie już nic takiego nie mówiła, iżby M. M. (1) informowała o wpływie tych pieniędzy na konto. Jest to więc brak konsekwencji w wyjaśnieniach oskarżonej, przy czy kwestia ta nie jest bez znaczenia, bo logika rzeczywiście podpowiada, iż skoro E. P. zgodziła się być pełnomocnikiem do konta M. M. (1) (a zgodziła się), to jakiś cel takiej czynności być musiał i celem tym mógł być właśnie zwrot nadpłaty podatku, jaki miał ewentualnie wpłynąć na (niezlikwidowane przez M. M. (1) pomimo wyjazdu z N.) konto. Skoro zatem pieniądze wpłynęły, a E. P. musiała zgodzić się na ich dalsze przekazanie M. M. (1), bo inaczej bezcelowe byłoby pozostawianie aktywnego konta w N. i udzielanie pełnomocnictwa na rzecz E. P., to właśnie logika podpowiada, iż E. P. (chcąc się wywiązać z zadania, jakie na siebie przyjęła na rzecz kuzynki, czyli dostarczenia jej tych pieniędzy), winna była skontaktować się z kuzynką celem przekazania informacji o wpływie pieniędzy na konto oraz także uzgodnienia z kuzynką dalszego postępowania. Tymczasem z wiarygodnych zeznań M. M. (1) wynika, że kontaktu takiego ze strony E. P. nie było, co więcej, tak E. P., jak i jej matka podczas pobytów w Polsce zapewniały, że żadnego zwrotu podatku nie było, a to dlatego, że M. M. (1) wyjechała dość nagle i nie pozałatwiała w N. spraw, w co zresztą M. M. (1) wierzyła. Gdyby kontakt taki był (o czym podczas pierwszych wyjaśnień powiedziała E. P.), to oczywiste jest, że M. M. (1) – wiedząc już o pieniądzach – upomniałaby się o nie wcześniej niż na przełomie 2013 i 2014 r., czyli po ponad 4 latach od ich wpływu na jej konto. Okoliczność ta przemawia za uznaniem za wiarygodną M. M. (1) co do braku z nią kontaktu przez E. P. w sprawie tych pieniędzy. Skoro zaś E. P. przelała pieniądze z konta M. M. (1) na swoje konto, zresztą krótko po ich wpływie na konto, a nie skontaktowała się z właścicielką tych pieniędzy, to powstaje pytanie o motywy takiego zachowania. E. P. twierdzi, że wypłaciła następnie pieniądze ze swojego konta, wręczyła mężowi, aby ten, skoro jechał właśnie do Polski, zawiózł je M. M. (1). Pomijając nietypowość takiego obrotu pieniędzmi (zamiast przelewu bankowego, ale tu przesłuchiwane osoby tłumaczyły, że była to w rodzinie praktyka powszechna – wożenie pieniędzy w gotówce, bo na przelewach wskutek przewalutowania po niekorzystnym kursie traciło się zbyt wiele), to znów nielogiczne są wyjaśnienia oskarżonej w tym zakresie, a mianowicie, iż wypłaciła z banku pieniądze M. M. (1) (niemałą przecież kwotę), wręczyła swemu mężowi i nawet nie zainteresowała się czy pieniądze dotarły do adresatki, nie dzwoniła, nie sms – owała, nie przesłała e – maila. Co więcej, z wyjaśnień E. P. wynika, że od męża dowiedziała się następnie, iż on tych pieniędzy M. M. (1) nie przekazał (a miał się odnosić do poziomu inteligencji M. M. (1) i twierdzić – przy użyciu nieparlamentarnych słów, że przecież ona i tak się nie zorientuje), ale nic z tym dalej nie zrobiła, bo się go bała. Oskarżona mówiła przy tym o swojej separacji z mężem i rozwodzie (co faktycznie zaistniało, ale w latach 2012 – 2013), zaś w 2011 r. kupiła przecież wspólnie z mężem dom na kredyt, a w 2009 r. kończyła urlop macierzyński po urodzeniu najmłodszego dziecka, wszystko to oczywiście nie wyklucza, iż E. P. mogła obawiać się swego męża już w 2009 r., ale logika nakazuje wyjaśnienia oskarżonej o jej obawach przed mężem w roku 2009 r. uznać za niewiarygodne. Zresztą gdyby rzeczywiście E. P. miała się swego męża obawiać już w 2009 r., to również logika podpowiada, że nie „brałaby sobie na głowę”, tego rodzaju obciążenia, jak pełnomocnictwo do konta kuzynki, która już wyjechała, a może wpłynąć na jej konto nadpłata podatku i trzeba się będzie tym zająć, zwłaszcza że sama E. P. wyjaśniła, ze w maju 2009 r. kończył jej się urlop macierzyński, wracała do pracy i już urlopu nie mogła w tamtym roku wziąć, więc musiała się liczyć z tym, ze problemem dla niej będzie przekazanie kuzynce tych pieniędzy, kiedy wpłyną na konto, do którego miała pełnomocnictwo, bo będzie to musiała przekazać za czyimś pośrednictwem. Powyższe powoduje, iż słowa E. P. o jej obawach przed mężem i braku przez to reakcji na wieść, że nie przekazał pieniędzy M. M. (1), są niewiarygodne, bo są sprzeczne z logiką. Natomiast nie są sprzeczne z logiką słowa M. M. (1) o tym, że jej zdaniem wcale nie jest wykluczone, iż małżonkowie – dokąd dobrze żyli ze sobą – to oboje mieli swój udział w tym, że nie dotarły do niej jej własne pieniądze (ze zwrotu podatku), a kiedy się poróżnili i zaczęli ze sobą de facto walczyć, to „P. P. (1) wywlókł” swojej byłej już żonie kwestię tych pieniędzy wiedząc przecież, że z dokumentów wynika jednoznacznie, iż to E. P. pieniądze te z konta M. M. (1) na swoje konto przelała. Za takim ujęciem przemawia fakt, że powiedział ojcu M. M. (1) o tych pieniądzach dopiero w grudniu 2013 r., czyli właśnie wtedy, gdy się z żoną rozwiódł. Oczywiście niemożliwe jest, aby Urząd Skarbowy (czy Podatkowy) wydał dokumenty dotyczące rozliczeń M. M. (1) P. P. (1) (jak on sam twierdzi), co powoduje, iż nie jest wykluczona wersja (zakładana przez M. M. (1)), iż P. P. (1) od początku był wtajemniczony w temat „zniknięcia” pieniędzy M. M. (1). Rzecz jednak w tym, że wersja forsowana przez E. P. o tym, że dała pieniądze mężowi w tym celu aby zawiózł je do Polski i przekazał M. M. (1), a to on je przywłaszczył, bo nie przekazał ich M. M. (1), wbrew woli żony, jest nielogiczna z powodów, o jakich mowa była wyżej. Natomiast logika nie wyklucza przyjęcia, iż – do czasu, gdy się nie skonfliktowali to - oboje małżonkowie zgodnie zaniechali przekazania M. M. (1) jej pieniędzy i oczywiście informacji o tym, że wpłynęły na jej konto, uznając zapewne, że taka „ rekompensata” za udzieloną jej pomoc im się należy, co nie zmienia postaci rzeczy, że to E. P. przelała te pieniądze z konta M. M. (1) na swoje konto na podstawie pełnomocnictwa, jakie posiadała, tym samym już z tym momentem (czy zagarniając te pieniądze na własne cele, czy na cele wspólne – wówczas – z mężem, to już dokonując przelewu tych środków z konta M. M. (1) na konto własne, dopuściła się ich przywłaszczenia, bo postąpiła z nimi, jak właściciel, bowiem – tak, czy inaczej – już w momencie przelewu miała co do tych pieniędzy określone zamiary i nie był to zamiar ich przekazania M. M. (1), tylko zamiar ich zagospodarowania). Za taką interpretacją zachowania oskarżonej przemawia logika, bo gdyby rzeczywiście przelewała te środki na swoje konto z zamiarem ich dostarczenia M. M. (1), to po pierwsze jednak z pewnością upewniłaby się czy dotarły do adresatki, a kiedy dowiedziałaby się, że nie dotarły (a według relacji oskarżonej miała się tego dowiedzieć od własnego męża i to w bliskim od wypłaty pieniędzy przedziale czasowym), to – mając świadomość, że jednak z dokumentów bankowych wynika, iż to ona pieniądze pobrała, z pewnością coś jednak z tym problemem by zrobiła (gdyby już wówczas była w tak złych, jak to opisuje, relacjach z mężem, choćby po to, aby uchronić się od żądania przez M. M. (1) ich zwrotu właśnie przez E. P., skoro to ona pieniądze w konta pobrała).

Wyjaśnienia E. P. są nielogiczne, przeciwnie do zeznań M. M. (1), jakim logiki trudno odmówić. Nadto, w ocenie sądu rejonowego, M. M. (1) jest szczera. Nie ukrywała bowiem, że nie ma wcale pewności, czy to oboje małżonkowie (nie tylko E. K.) działając, dokąd była między nimi zgoda wspólnie, nie stoją za niezgarnięciem jej pieniędzy. M. M. (1) szczerze przyznała, że żadnemu z nich nie wierzy, także P. P. (1), który o pieniądzach powiedział jej dopiero, gdy się skłócił z żoną. Zeznania P. P. (1) (poza tym, co jest niesporne, bo wynika z dokumentów, mianowicie, że wpłynęły na konto M. M. (1) pieniądze z tytułu zwrotu podatku i pieniądze te przelała na swoje konto E. P.), sąd ocenił jako niewiarygodne, bo brak w nich logiki. W szczególności oczywiste jest, że P. P. (1) nie podał prawdy w jaki sposób powziął wiedzę o zwrocie podatku na konto M. M. (1), z pewnością nie było jak mówi, mianowicie, że poszedł do (...), a tam wydano mu dokumenty, dotyczące nie jego przecież rozliczeń z fiskusem. W ocenie sądu rejonowego działaniom P. P. (1), który poinformował ojca M. M. (1) o temacie pieniędzy, wcale nie przyświecał szczytny cel, aby sprawiedliwości stało się za dość i aby M. M. (1) w końcu otrzymała swoje pieniądze, ale przyświecał mu z pewnością cel pogrążenia żony. W toku procesu widoczne było, że małżonkowie P. walczą ze sobą w każdy dostępny sposób i nie przebierają w środkach. Dlatego sąd ocenił tak zeznania P. P. (1), jak i wyjaśnienia jego byłej już żony za niewiarygodne. Nie zmienia to postaci rzeczy, że E. P. pobrała pieniądze z konta M. M. (1), a ta ich nigdy nie otrzymała, bo to w sprawie nie jest w ogóle sporne.

Zeznania rodziców M. M. (1), to jest M. i M. A. (2) są logiczne i jako takie wiarygodne, z tym że de facto niewiele do sprawy wnoszą, bo świadkowie ci w zasadzie powielają informacje, jakie przekazał im córka, a pokrzywdzone w sprawie.

Zeznania matki oskarżonej – T. A. są niewiarygodne, bo sprzeczne z logiką. Skoro bowiem jej córka miała przekazać pieniądze mężowi celem ich dostarczenia M. M. (1) (do czego się przecież zobowiązała przyjmując pełnomocnictwo do konta, przecież ta czynność miała określony cel), to brak logicznego uzasadnienia dlaczego później w ogóle i nigdy nie zainteresowała się czy pieniądze dotarły, a w szczególności nie rozmawiała na ten temat z M. M. (1), nie informowała jej też, że pieniądze z konta pobrała i właśnie je przez męża przesyła. Zeznania T. A. wpisują się w relacje skłóconej i podzielonej rodziny, a oczywiste jest, że matka w tej relacji stoi po stronie własnej córki (uważając zapewne, że – z powodu różnych rozliczeń między małżonkami, teraz to P. P. (1) winien zwrócić M. M. (1) pieniądze, nie zaś E. P.).

Zeznania J. P. (2) (matki P. P. (1)) sąd także uznał za niewiarygodne. Po pierwsze, to widoczna była niechęć tegoż świadka do byłej już żony syna i tej całej części rodziny, jaka stanęła po stronie synowej. Po drugie, to ten akurat świadek nie ma w sprawie żadnej wiedzy własnej, poza informacjami przekazanymi przez P. P. (1), którego sąd ocenił jako niewiarygodnego. Z analizy zeznań obu matek (byłych już) małżonków P. wynika, że każda z nich prezentuje pogląd, iż to jej dziecko zostało wyzute z majątku i faktycznie to wykorzystane przez drugą stronę.

Zeznania P. A. (wuja tak M. M. (1), jak i E. P.) zawierają tylko przekaz informacji powziętych od E. P. (o tym, że pieniądze przekazała P. P. (1)). Dlatego są niewiarygodne, bo nielogiczne z tych samych, co wyjaśnienia oskarżonej powodów. Nadto z zeznań P. A. wynika, że wiedział od samego P. P. (1) o zagarnięciu pieniędzy M. M. (1) i nic nikomu w tej sprawie nie powiedział. Zeznanie to jest nielogiczne, ociera się wręcz o absurd. Z zeznań P. A. wynika, że P. P. (1) miał się chwalić w sprawie tych pieniędzy, jak i swoich kontaktów intymnych z M. M. (1). Skoro jednak P. A. pozostaje w dobrych relacjach z E. P. i jej matką, czego nie kryje, to sprzeczne z logiką jest, aby P. P. (1) miał się chwalić do wuja swej żony, że ma relacje intymne z inną kobietą, zresztą jego (wuja) własną kuzynką.

Zeznania A. S. nic istotnego do sprawy nie wnoszą, bo świadek nie ma bezpośredniej wiedzy o istotnych faktach, relacjonuje tylko informacje zasłyszane. Podobnie zeznania M. M. (4), z których wynika, że skoro ona udzieliła pełnomocnictwa do swego konta E. P., a ta pobrała zwrot podatku i pieniądze te przywiozła i osobiście przekazał M. A. (3), to z pewnością też nie zagarnęła pieniędzy M. M. (1), a przekazała je P. P. (1). De facto zeznania M. M. (4) zawierają nie przekaz o faktach, tylko o własnych przekonaniach na temat E. P. i jej relacji małżeńskich, które jednak były już wyżej przedmiotem analizy dokonanej przez sąd do tej sprawy, a ocena małżonków P. zaprezentowana przez M. A. (3) jest nieobiektywna (możliwe, że oparta o niepełne na temat małżonków dane). Relacje natomiast M. A. (3) o tym, że P. P. (1) miał jej proponować małżeństwa za pieniądze ze swoimi znajomymi celem zalegalizowania ich nielegalnego pobytu w N. i z pewnością propozycje takie same musiał składać i M. M. (1), nie mają istotnego wpływu na rozstrzygnięcie w tej sprawie, zwłaszcza, że sąd już wyżej dokonał oceny wiarygodności P. P. (1)(niewiarygodny), co nie przekreśla wcale odpowiedzialności E. P., bo także jest niewiarygodna. Rzecz w tym, że z analizy źródeł dowodowych tej sprawie wynika, iż rodzina spolaryzowała się i – w zależności od tego którego z małżonków P. stronę trzyma, uznając go za skrzywdzonego, taki obraz (więc często jednak nieobiektywny) rzeczywistości przedstawia.

Pozostałe dowody z dokumentów i z opinii wątpliwości nie budzą, przy czym sąd nie traktował opinii z analizy nagrania rozmowy przeprowadzonej między M. M. (1), a E. P. jako podstawowego, ani nawet szczególnie istotnego dla rozstrzygnięcia sprawy dowodu, bo nagranie rozmowy jest mało wyraźne, zaś dowody ze źródeł osobowych i logiczna och analiza, dały wystarczające podstawy do rozstrzygnięcia sprawy.

E. P. wyczerpała znamiona art. 284 § 2 kk. Przyjęła bowiem pełnomocnictwo do konta M. M. (1) w określonym celu, a celem tym było z pewnością przekazanie M. M. (1) pieniędzy ze zwrotu nadpłaty podatku, gdy kwota ta wpłynie na konto. Tymczasem E. P. po tym, jak Urząd Podatkowy dokonał przelewu pieniędzy na konto M. M. (1), wcale jej o tym nie poinformowała, zamiast tego dokonała natomiast bezzwłocznie przelania tej kwoty w całości na konto własne, a M. M. (1) pieniędzy tych do chwili obecnej nie otrzymała. E. P. ponosi odpowiedzialność za ich przywłaszczenie, bo – zobowiązując się wobec M. M. (1) do pośredniczenia w ich przekazaniu adresatce, nie sfinalizowała obietnicy, bowiem weszła w ich posiadanie za – dorozumianą zgodą M. M. (1) (skoro miała pełnomocnictwo do konta), ale zatrzymała te pieniądze (na cele własne lub swojej rodziny, ale to jest bez znaczenia) już bez wiedzy i de facto wbrew woli M. M. (1).

Wymierzając karę sąd kierował się dyrektywami art. 53 kk.

Na korzyść oskarżonej uwzględnił, iż E. P. nie była karana, sąd uwzględnił też okoliczności tej sprawy, a mianowicie wysoce pogmatwane stosunki w szeroko ujmowanej rodzinie oskarżonej. Mając na względzie powyższe sąd – stosując art. 4 § 1 kk i w związku z tym art 58 § 3 kk, wymierzył oskarżonej karę grzywny za przypisany czyn w wysokości 100 stawek dziennych po 50 zł każda. Wykonanie orzeczonej kary sąd warunkowo zawiesił na okres próby 2 lat. W ocenie sądu w tej konkretnej sprawie tak wymierzona kara spełni cele prewencji szczególnej i ogólnej, zwłaszcza, że sąd orzekł też, zgodnie z żądaniem pokrzywdzonej, obowiązek naprawienia w całości szkody poprzez zwrot zagarniętych pieniędzy.

O kosztach procesu sąd orzekł stosownie do treści art. 627 kpk.

Dodano:  ,  Opublikował(a):  Zofia Szyc-Michalska
Podmiot udostępniający informację: Sąd Rejonowy w Piotrkowie Trybunalskim
Osoba, która wytworzyła informację:  Renata Folkman
Data wytworzenia informacji: